Spóźnione bywają życzenia i pociągi dalekobieżne – pamięci zdarza się zdrzemnąć, zaś spełnione marzenia są jak gruziński toast. Nigdy zatem nie jest zły ani dobry czas na źródłowe odwzorowanie własnych czynów, którymi wciąż kieruje myśl ulotna – życie…
1989
1 stycznia
Bal kiczu w Ostrowie Wielkopolskim. Totalna błazenada przebierańców parodiujących, ile wlezie wszystko i wszystkich.
3 stycznia
Grzegorz Sieradzan rozpoczyna swoją przygodę z wojskiem w oddziałach Obrony Cywilnej
w Węgorzewie.
8 stycznia
Dwa koncerty promocyjne kasety Stare Dobre Małżeństwo w Sali Kinowej Politechniki Łódzkiej
oraz w przytulnym klubie Olimp. Nocą – w studiu radiowęzła ŻAK – realizuję dla draki pastisz ogniskowej ballady Majka, zwiastujący nadciągającą falę piosenki chodnikowej. W tym niecnym procederze udział wzięli ponadto: satyryk Olek Grotowski, radiowiec Bronek Kiciński, skrzypek Czemplik i ja. Ten niewinny z pozoru żart okaże się brzemienny w skutki, powracając męczącą czkawką niezrozumiałej popularności gminnego „hitu” przez następne dwie dekady. Wołanie
o Majkę zdarza się na koncertach nawet i dziś. Niestety…
9 stycznia
Rejestracja w duecie z Romkiem Ziobrą roboczej wersji Makatki z wojownikiem.
10 stycznia
„Studniówka” w wojsku, czyli 100 dni do cywila.
19 stycznia
Z poświęceniem prowadzę w jednostce zajęcia Żołnierskiej Wszechnicy Kulturalnej na temat piękna i estetyki w życiu codziennym.
21 stycznia
Otrzymałem pieniążki – 35 000 złotych – za ubiegłoroczne nagrania w Polskim Radiu.
22 stycznia
„Dobrowolny” udział w eliminacjach teatrów poezji żołnierskiej. Zajęliśmy z pododdziałem
4 miejsce, nagrodzone niezbędnikiem toaletowym (sztuk – 1) złożonym z wody kolońskiej Jucht, mydełka Junak i maszynki do golenia Junior.
29 stycznia
Dwa koncerty we Wrocławiu. W Bliźniaku i Pod Papugami. Oba organizuje i nagłaśnia Kuba Wenzel: bratnia dusza z kabaretowo-literackiej formacji B-Complex. Miasto i ludzie oczarowują mnie
bez reszty.
5 lutego
Skoro świt wyruszam na poligon w okolicę Konotopu. Deszcz ze śniegiem pomieszany…
15 lutego
Nerwowy występ po latach w auli macierzystego ogólniaka w Drawsku Pomorskim.
W pomroczności jasnej wręczam kasety swojemu ulubionemu poloniście.
17 lutego
Tomik Czułość w liście od Józefa Barana.
25 lutego
Zalążek pomysłu, by porozmawiać z Ryszardem Żarowskim na temat jego ewentualnej współpracy
z SDM.
7 marca
Traktorem zjeżdżam z poligonu. Na dworze najprawdziwsza wiosna.
18 marca
Wraz z Romkiem Ziobrą dajemy niezwykły koncert na zakończenie kabaretonu YAPY’89. Za oknem budzi się dzień, a mimo to pełna po brzegi widownia – z szeroko otwartymi oczami – wsłuchuje
się z uwagą w słowa pieśni Wyglądają przez okno. Cisza poraża swym pięknem.
Na YAPIE to ewenement wart odnotowania.
21 marca
Przegrywam sobie na kasetę nasz sobotni występ. Ku pokrzepieniu i celem archiwizacji chwil ulotnych i ważnych.
24 marca
Po dość długim wysiłku – woli i intelektu – udaje mi się skomponować Szarą piosnkę do wiersza Józka Barana. Wkrótce utwór przyjmie – ze względów proceduralnych – miano Szarej ballady.
28 marca
Zadzwonił menadżer – Marek Remiszewski, ale nic mi ciekawego nie powiedział. Bardzo niecierpliwie czekam końca służby.
31 marca
Przesyłka od poety Ziemianina z nowym wyborem wierszy Dwoje na balkonie. Święto.
9 kwietnia
Rozmyślania o zbliżającym się powrocie do zespołowego koncertowania. Dokładam do repertuaru Balladę o arenie cyrkowej.
21 kwietnia
Nostalgiczny wyjazd na ostatnią przepustkę. Zahaczamy o Oleśnicę. Koncert słaby, za to dyskusje grupowe ostre. Z użyciem mocnych słów. Jednomyślny wniosek o rezygnację z dalszych usług Grzesia Sieradzana w obsadzie SDM. Decyzja niełatwa, choć podjęta pod jego nieobecność. Chętnego do roli posłańca złej nowiny – brak.
22 kwietnia
Wypad na WŁÓCZĘGĘ’89 do Zielonej Góry. Odreagowuję nerwowe chwile muzykując z Romanem podczas przeglądu. Uaktywniamy się też towarzysko, usposabiając nader rozrywkowo
w Raculce – miejscu zrzutu podmęczonych skaldów.
24 kwietnia
Wychodzę do cywila!!!
26 kwietnia
Ruszam w objazd kraju z pieśnią i gitarą, zachłystując się odzyskaną swobodą marszruty.
W pierwszej kolejności obieram azymut na miasto Łódź.
27 kwietnia
Powitaniom nie ma końca: Kraków przyjmuje mnie jak swego.
28 – 29 kwietnia
Obchody Święta Słowa w Wielkopolsce. Wędrujemy od miasta do miasta w gronie licznym i zacnym. Poznaję osobiście – wymieniając uścisk prawicy – Marka Grechutę i Wiesława Myśliwskiego.
Maj
Rozkręca się koncertowa karuzela, błyskawicznie nabierając niewiarygodnego przyśpieszenia. Odbieram wrażenia z niespotykaną dotąd intensywnością i mocą. Czuję się królem życia i panem sytuacji.
4 maja
Zapis chwili:
Poszukując bezskutecznie kwitnącej magnolii pod akademikiem na Ligocie, spóźniliśmy się na pociąg do Poznania. Konieczność wynajęcia taksówki. Zajechaliśmy pod Nurt z fasonem za 90 tysięcy złotych. Paniska gołodupcy!
7 maja
Koszaliński festiwal piwa. Płynną ambrozję spożywamy z butelek po mleku.
9 maja
Długa, trudna rozmowa z Olą podczas podróży do Trójmiasta na temat jej ciąży, rychłego macierzyństwa oraz wspólnych zawodowych planów na bliższą i dalszą przyszłość.
10 maja
Uwodzimy publikę klubów stołecznych. Skutecznie, chociaż nie bez widocznych skutków ubocznych.
11 maja
Do siedleckiego klubu Limes docieramy półżywi. Radość życia okazuje się tak przemożna, że skazuje zdrowy rozsądek na bezprzykładną banicję.
12 maja
W Rzeszowie padają pierwsze kąśliwe uwagi na temat rozrywkowego usposobienia ekipy, ze strony organizatorów z klubu Plus, temperując (na chwilę) mój euforyczny nastrój.
13 maja
Pełna integracja środowisk twórczych na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Studenci prezentują nam pastisz zawiłej śpiewogry w operetkowym stylu grupy Queen. Mama Mia!
16 maja
Powrót na stare poznańskie „śmieci”. Gramy w Sęku. Odwiedziny rozlicznych znajomych. Śpimy krótko i dalej w drogę.
17 maja
Apogeum unifikacji juwenaliowej społeczności na katowickich Ekonomaliach. Kilkusetosobowa homogeniczna widownia (za sprawą jednakowych trykotów) funduje nam (i sobie) ubaw na sto dwa!
18 maja
Kres wytrzymałości, cierpliwości i sił Oli Kiełb. Umęczona intensywnością wydarzeń wokalistka, wymyka się bez słowa z pociągu na stacji Warszawa Wschodnia, podczas nocnej podróży ze Śląska do Olsztyna. Przedstawienie trwa. Występujemy dalej we trzech.
19 maja
Jubileusz Studenckiego Radia ŻAK w Łodzi. Ciężka plenerowa przeprawa, której towarzyszy wyraźne rozluźnienie powodowane zrozumiałym „zmęczeniem materiału”.
20 maja
Błyskawiczny przeskok na Medykalia do Katowic. Tam dwa chaotyczne popisy publiczne.
21 maja
Odmawiamy występu na łódzkich Juwenaliach ze względu na ekstremalne warunki atmosferyczne. Początki mej awersji do grania na świeżym powietrzu. Integracja z muzykami awangardowej
z założenia formacji Łódź Fabryczna.
22 maja
W Jeleniej Górze przesympatyczny koncert z udziałem licealnej publiczności. Nocne – bezskuteczne – poszukiwanie pożywienia w uśpionym mieście.
23 maja
Trzy pełnowymiarowe występy pod rząd w Zielonej Górze.
24 – 26 maja
Teoretycznie regeneracyjny wypad w Beskid Żywiecki.
27 maja
Dwa ofiarne koncerty w intencji opolskich harcerzy. Nocleg na pokładzie barki zakotwiczonej
u brzegu Kanału Ulgi.
28 maja
Granie w kościele Na Skoczni w Lublinie z towarzyszeniem Agaty Budzyńskiej – śpiewającej gospodyni wieczoru.
30 maja
We Wrocławiu, po występach w pełnym czteroosobowym składzie w klubach Simplex i Discus, urywamy się z Wojtkiem Czemplikiem na strajki studenckie. Współtworzymy historię na terenie Akademii Wychowania Fizycznego, a następnie w Auli Uniwersytetu Wrocławskiego. Nagłaśnia
nas niestrudzony Kuba Wenzel. Szaleństwo kompletne!
31 maja
Po koncertowych potyczkach o twierdzę Wrocław, odreagowuję w akademiku śpiewając do świtu Jesteśmy jagódki, czarne jagódki – fetując tym samym uroczyście Dzień Dziecka.
1 czerwca
Pozostając nieco dłużej niż zakładałem w stolicy „zdolnego” Śląska, oddaję się bez reszty towarzystwu Kuby Wenzla i Chrystiana Belwita. Realizujemy się udatnie w repertuarze Beatlesów.
6 czerwca
Rozgrzani przygrywką w Chełmży, zapełniamy dwukrotnie gigantyczną aulę Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Genius Locci.
9 czerwca
Przyjazd Czemplika do Radomia „na styk”, kiedy widmo kompromitacji wisiało w powietrzu. Skończyło się lepiej niż dobrze – owacją na stojąco.
10 czerwca
Rajd Spódnicowy w Garbatce. Wszyscy – zgodnie z regulaminem imprezy – paradują w damskich kieckach.
11 czerwca
Trasa bez końca. Roznosimy warszawską Rivierę. Zwłaszcza na niwie towarzyskiej.
14 czerwca
Koncert w łódzkim Olimpie. Uroczyste pożegnanie Oli Kiełb, szykującej się do roli matki. Wojciech Gołosz rejestruje to wydarzenie na taśmie magnetofonowej.
15 czerwca
W towarzystwie Olka Grotowskiego i zespołu Grzmiąca Półlitrówa – w upojnym nastroju
– wyruszam z Łodzi, kierując się w stronę Beskidu Żywieckiego na festiwal DANIELKA’89.
16 czerwca
Złaz i zjazd uczestników imprezy.
17 czerwca
Wojtek Czemplik inicjuje swoje przyjęcie urodzinowe. W charakterze gości honorowych pojawiają się ochoczo: Kuba Wenzel i Jacek Zwoźniak. Miły wieczór przeistacza się w szaloną noc, najeżoną atrakcjami natury gastronomicznej. W międzyczasie, Grzesiowi Sieradzanowi wyartykułowana zostaje odkładana w czasie wspólna decyzja o zakończeniu współpracy. Z wszystkich uchodzi powietrze. Czcigodny jubilat opada z sił od nadmiaru wrażeń.
Na scenie melduję się jedynie z basistą.
18 czerwca
Poranny koncert laureatów zapowiada Wenzel. Cały zaś festiwal wieńczy występ Zwoźniaka. Większość czasu spędzamy razem. Tematów do rozmów i śmiechu nie brakuje. Wspólny obiad
w Ujsołach i pożegnalne uściski na odjezdne. Kilka minut przed północą, w wyniku czołowego zderzenia na autostradzie pod Wrocławiem, Kuba i Jacek ponoszą śmierć na miejscu.
19 czerwca
Zamieniam się w słup soli.
21 czerwca
Pogrzeby chłopaków we Wrocławiu.
24 czerwca
Usiłujemy wyjść z szoku, trzymając się razem. Wypad nad jezioro Lubie, nad którym
się wychowałem.
26 czerwca
W Poznaniu odbieramy partię nowych śpiewników. Życie nie znosi próżni. Zajmuję się korektą literówek. Staram się nie myśleć o niczym innym. Wyjazd nad morze na warsztaty muzyczne.
27 czerwca – 7 lipca
Warsztaty muzyczne w Łazach. Biorę się w garść, uczestnicząc niezobowiązująco w zajęciach objętych programem turnusu.
9 – 18 lipca
Pobyt na FAMIE’89 w Świnoujściu. Nie uczestniczę w imprezie – jedynie ją podglądam.
22 lipca
Spotkanie „poobozowe” w Łodzi z uczestnikami nadmorskich warsztatów.
25 lipca
Imieniny Krzysztofa w gronie łódzkich przyjaciół. Wzrost poczucia wspólnoty i zacieśnianie relacji międzyludzkich w oparciu o sklep nocny.
28 lipca
Podgrodzie. Gramy w plenerze dla młodzieży aspirującej do miana awangardy XXI wieku. Troszku śmieszno, troszku straszno…
3 – 5 sierpnia
Giełda Piosenki Turystycznej w Szklarskiej Porębie. Jurorzy przyznają nagrodę mego imienia grupie Profan, profanującej w konkursie moje piosenki.
11 sierpnia
Wyprawa w Bieszczady przez Przemyśl. Pobyt w stanicy u harcerzy z Wrocławia w miejscowości Czarna. Pełna egzotyka. Daję się namówić na otrzęsiny. Otrzymuję ksywę „Zgiezowany Fijat”.
12 sierpnia
Jarmark Twórczości Artystycznej w Wołosatem. Najpierw juroruję w konkursie stanic, potem koncertuję z zespołem na przyczepie imitującej estradę dla tłumu rozbrykanych harcerzy.
Z ich strony doświadczam wyrazów niezwykłej serdeczności, pomysłowości i oddania. Choreografię „umrzyków” towarzyszącą wykonaniu piosenki W zakątku cmentarza będę pielęgnował
w sercu do śmierci.
13 sierpnia
Cudem udaje mi się wydostać okazją z Ustrzyk Górnych do Zagórza. Stamtąd pociągiem
do Skarżyska Kamiennej i dalej autobusem do Szydłowca. Tam już tylko dwa kilometry piechotą
z dworca do miasta, z gitarą w ręce i plecakiem na grzbiecie. I już. Jestem na próbie grupy Pod Strzechą!
16 sierpnia
Powrót w Bieszczady. Początek fascynacji zakątkiem kraju, gdzie asfalt się kończy i zaczyna blues.
25 – 31 sierpnia
Terapeutyczny wyjazd do doliny Danielki. Usiłuję oddzielić świeżą traumę zdarzeń z czerwca
od uroków cudownego miejsca na ziemi.
1 września
Nachodzi mnie pomysł muzyki do Pastorałki bezdrożnej Barana. Szczęśliwy depozyt pamięci.
2 września
Trzynastogodzinną podróż w poprzek kraju wieńczę występem na plaży w Pucku. Ze słynną mierzeją w tle. Ot, fantazja.
3 września
Gehenna powrotu do domu z sześcioma przesiadkami w trakcie.
4 września
Twórcze natręctwo melodii podążającej za słowami baranowego Niepokoju.
8 – 10 września
Podczas przeglądu na zamku w Świeciu nad Wisłą nawiązuję kontakt ze śpiewającym gitarzystą
z Gdańska – Jarkiem Nadstawnym. Improwizujemy intensywnie wokół tematów mych nieopierzonych „makatek”.
11 września
Debiut estradowy muzycznej efemerydy Myszkowski-Nadstawny-Ziobro na studenckim obozie adaptacyjnym we Fryszerce.
12 września
W łódzkim studiu nagrań rejestrujemy we trzech zaczyn nowych piosenek. Sprawdzamy możliwości, które daje surowe gitarowe granie. Próbujemy nowe brzmienia i szlifujemy kulejące aranżacje.
15 – 17 września
Święto Chałupy Chemików w Danielce. Odnotowałem – ku przestrodze – program obchodów:
Święto Chałupy’89. Przyjazd uczestników. Upojna droga do chatki. Przystanek „Korowisko”- panel dyskusyjny. Impreza urodzinowa w magazynku. Śpiewy zbiorowe w „Saloonie”. Śpiewy indywidualne. Poranny panel dyskusyjny w „Urówce”. Mecz piłkarski Chałupa – Reszta Świata (do dwunastu). Wernisaż Makatek w samochodzie Fiat 126p. Panel przedwyjazdowy. Apel poległych. Próba zejścia
w doliny zaludnione.
26 września
Spotkanie z Ryśkiem Żarowskim we Wrocławiu i ustalenia dotyczące wspólnej pracy w SDM.
30 września
Pierwsze spotkanie zespołu w składzie z Żarowskim w Ostrowie Wielkopolskim.
6 – 9 października
Próby nowego programu – tradycyjnie – w łódzkim ŻAKU. Notatki w kalendarzu osobistym:
Wszystko idzie zgodnie z planem. Opracowujemy i ćwiczymy nowe utwory. Zapał spory. Późnym wieczorem zapisujemy te pomysły na taśmie w studiu. Nocą prywatka w pokoju redakcyjnym. Przeważnie były tańce…
10 października
Kuriozalna wyprawa do Gdańska na koncerty, o których nikt nic nie wie. Refleksje na gorąco:
Obłęd. Wkurzam się okrutnie i tracę resztki pożyczonych pieniędzy. Jestem przerażony takim biegiem spraw. Pierwszy raz w życiu podróżuję pociągiem na bilet kredytowy. Finansowe dno. I wstyd.
14 października
Ślub Sławka Ploty w Poznaniu. Oprawę muzyczną uzupełniają fragmenty mej muzyki. Uroczystość zaś celebruje kapłan, który niegdyś odmówił nam (i moim piosenkom) gościny w tutejszym kościółku. Ironia losu…
16 października
„Koty za płoty”, czyli kulturalna inauguracja roku akademickiego w Łodzi. Przypominamy o swoim istnieniu, świadcząc usługi dla ludności.
19 października
Popis w krakowskim Zaścianku, połączony z oficjalną prezentacją nowego członka zespołu. Uroczystość uświetniają wyłamane drzwi do klubu, powybijane szyby w oknach oraz tajemnicza kradzież kasetki z utargiem za bilety (140 tysięcy złotych). Spontaniczna zrzutka oburzonej zaistniałą sytuacją publiczności, odbudowuje moją wiarę w ludzi. Rysiek zalicza dosłowne „wejście smoka”.
22 października
W Poznaniu odprowadzam Wojtka Czemplika do pociągu berlińskiego.
23 października
Zapis dyskretny:
Nie czuję się niestety najlepiej. Przyplątała się jakaś infekcja gardła. Kuruję się domowymi sposobami. Przy okazji kupiłem też gorzałkę na Sylwestra. (1 l.=30.850 zł.)
27 października
Ślub Wojtka Gołosza w radomskim Urzędzie Stanu Cywilnego. Kameralne przyjęcie w domowych realiach.
28 października
Przyjazd Czemplika z Niemiec do Sulejowa. Przesłuchujemy Walking On The Sun – nową europejską produkcję naszego skrzypka.
5 listopada
Zbiórka zespołu przed trasą koncertową. We Wrocławiu odwiedzam groby Kuby i Jacka.
Listopad
Objazd kraju:
6 XI Sopot, Gdańsk
7 XI Poznań
8 XI Łódź
10 – 11 XI Radom
12 XI Toruń
14 – 15 XI Poznań
16 XI Łódź
Koncertowa nawałnica dodaje mi otuchy i wiary w lepsze jutro.
17 – 19 listopada
Prace w studiu muzycznym Polskiego Radia w Łodzi. Uczciwie wypełniamy czas, zbierając doświadczenia w wielośladowym zapisie dźwięku. Sesje prowadzi Jarosław Czajka. Materiał miksuje Wiesław Grzelak. Gościnny udział w nagraniu Beaty Strzechy i Jarka Nadstawnego.
Powrót na trasę:
20 XI Gliwice
22 XI Bydgoszcz
23 XI Kraków
24 XI Warszawa
25 XI Kielce
26 XI Katowice
28 XI Warszawa
29 XI Radom
Zmęczenie towarzyszące tak intensywnej pracy nawarstwia się, wytwarzając napięcia na linii zespół – menadżer. Radość i wszechobecne poczucie satysfakcji towarzyszące nadzwyczaj życzliwemu przyjęciu koncertów przez publikę, niweluje nieco organizacyjny rozgardiasz, regenerując w nikłym stopniu jedynie nadwątlone siły fizyczne.
Grudzień
Po burzliwej wymianie zdań i poglądów na temat współpracy, dymisja Marka Remiszewskiego
z funkcji menadżera SDM.
2 XII Bełchatów
5 XII Opole
Początek przygody z opolską Agencją Artystyczną ALBA. Zakusy branżowych wyjadaczy na wyciśnięcie maksymalnych zysków z zespołu – samograja, przy minimalnym udziale rzetelności…
6 XII Nysa
7 XII Racibórz
8 XII Gliwice
9 – 10 XII Lublin
12 XII Katowice
13 XII Katowice i Piekary Śląskie
14 – 15 XII Wrocław
16 – 17 XII Poznań
Koniec sezonu artystycznego. Wskazówka licznika koncertów zatrzymała się na cyfrze 129. Powrót „cieni” do domów.
23 grudnia
Umyśliłem sobie urokliwą miniaturkę Z podwórka.
1988
6 stycznia
Próby w Poznaniu. Tworzymy zręby nowego repertuaru. W Domu Studenckim Dewizka delikatnych rumieńców nabiera Makatka dla przechodzącej, a zaraz po niej z mocą wybrzmiewa Modlitwa
o śmiech. Wieczorem nocne Polaków dyskusje po świt, pod piwo i słone paluszki.
7 stycznia
Kontynuacja zmagań z oporną materią. Dla odmiany w klubie Słońce. Do południa piłujemy Coraz krótsze listy od Ciebie, po obiedzie zaś skupienie uwagi na Imperatywie
i Metamorfozie. Ta ostatnia – za sprawą pomysłu Grzesia Sieradzana – przeistacza się
z wątłej archetypowej impresji bluesowej w roziskrzoną stylizacją grecką „zorbę”. Szał! Wreszcie mamy kawałek do tańca.
13 stycznia
Sympatyczny suplement do moich solowych popisów przed publicznością w Libiążu
i w katowickim Medyku na Ligocie. A Capella nie dojechała…
14 stycznia
Zapis wyjęty z kapownika:
Pełen niespokojnych myśli dotarłem do Krakowa z Katowic. Na szczęście tym razem zespół dojechał
i wszystko poszło zgodnie z planem. Występ nawet niezły. Na noc szykujemy sobie posłania
na materacach i łóżkach polowych. Losowanie legowisk do spania.
Luty
Przystąpienie do gry w zespole Romana Ziobry – muzyka z dyplomem magistra sztuki
w klasie kontrabasu.
11-13 marca
YAPA’88 w Łodzi. Publiczna prezentacja składu SDM wzbogaconego o basistę. Sędziując
w przeglądzie piosenki przeistaczam się trwale z ocenianego w oceniającego.
6-7 kwietnia
Spontaniczne sesje nagraniowe w Studenckim Radiu ŻAK przeplatane atrakcjami natury towarzyskiej. Praca pod okiem Wojciecha Gołosza w dość prymitywnych warunkach technicznych. Rejestracja materiału pod tytułem S+D=M, który opublikuje latem Marek Wójcik w oficynie wydawniczej Akademickiego Radia Pomorze. Dla wzmocnienia własnej silnej woli pomieszkuję
w hotelu Światowit, płacąc haracz dobowy w wymiarze fortuny.
2 maja
Ostatni koncert przed mym wcieleniem do armii w łódzkim klubie Olimp na Lumumbowie.
W pożegnaniu biorą udział wyjątkowo radośnie usposobieni bliżsi i dalsi znajomi
z zaprzyjaźnionych formacji muzycznych (Pod Strzechą, Grotowski/Zwierzchowska, Bez Jacka, Nijak).
3 maja
Początek służby wojskowej w Szkole Podchorążych Rezerwy (SPR) przy ulicy Źródłowej
w Łodzi. Inicjują ją bezpardonowe postrzyżyny, przymusowa kąpiel oraz przykry obowiązek zdania cywilnej odzieży. Pierwszy kontakt z urokami wojskowej logiki, podczas inauguracyjnej zbiórki pododdziału. Z ojcowskich ust niezrównanego szefa kompanii spijam niezapomniany, szczerozłoty samorodek zwięzłego ujmowania tematu:
Podchorążowie! Kto wie, gdzie jest klucz od szafki z kluczami?
W chwilę potem – moje życie odmienia bezpowrotnie kolejny, równie błyskotliwy przebłysk geniuszu zaprawionego w boju sierżanta:
Podchorążowie! Alkohol jest dla ludzi mądrych. Ja na ten przykład nie piję.
Czerwiec
Przysięga wieńczy udrękę „unitarki”.
Sierpień
Dwutygodniowy urlop po zakończeniu szkolenia w SPR. Przydział do Jednostki Wojskowej 5897
w Szczecinku.
6 września
W liście do Adama Ziemianina piszę:
Rozpoczynam piąty miesiąc przymusowej stabilizacji życia. Obecnie rozkoszuję się dwutygodniową przerwą w przedsięwzięciach służbowych. Sporym plusem tej sytuacji jest względnie duża ilość czasu na przemyślenia i poszukiwania twórcze. Do tej pory udało mi się nadać ostateczną formę utworowi „Czasem nagle smutniejesz” oraz połączonym w jedną całość dwóm pięknym wierszom: „Jaką cenę”
i „Ilu ludzi nasz świat uniesie”. Chciałbym oczywiście poznać Twoją opinię na temat tych kompozycji, czekam więc na nasze spotkanie, przy okazji którego mógłbym dokonać prezentacji tych piosenek.
Póki co, przesyłam Ci naszą nową kasetę z nadzieją, że w kolejnym liście podzielisz się refleksjami na jej temat…
13 września
Kolejna zmiana otoczenia. W roli kierownika Klubu Żołnierskiego ląduję w Pułku Czołgów Średnich. Jednostka Wojskowa 1013 mieści się w lesie gęsto porastającym poligon. Na brak atrakcji w rodzaju Żołnierska Niedziela czy Wybór Żołnierza Miesiąca nie sposób narzekać.
19 września
Napisałem muzykę do wiersza Obudź się.
21 września
Notatka w kapowniku:
Pięknie spędziłem ten dzień – oddelegowany do Złocieńca w celu uzgodnienia spraw dotyczących reprodukowania okolicznościowych proporczyków (w liczbie sztuk 40) przez ludowego rzemiechę obywatela Misia. Rzecz jasna, realizacja tego strategicznego dla losów kraju zadania zajęła mnie
i artyście cały pracowity dzień. Towarzysząc w boju nuciła mi się w ten czas mimochodem – skracając jałowy czas oczekiwania – piosenka „Obudź się”, od której nie sposób się uwolnić…
5 października
Kolejny zapis:
Wczoraj wrócił do Polski Wojtek Czemplik. Swoją drogą, który to już raz piszę podobne słowa? Tym razem robię to jednak bez większych emocji, gdyż ten powrót nie zwiastuje długo oczekiwanych koncertów, ani też nie skraca czasu mej tęsknoty w oczekiwaniu na nie…
13 października
Czemplik przywozi mi z RFN-u upragnioną gitarę Celebrity by Ovation, wraz ze swoją pierwszą płytą wydaną w Monachium. Tym sposobem wyjazd udał mu się nadzwyczajnie, co cieszy wszystkich.
15-16 października
Śpiewające Żagle’88 w Szczecinie. Obiecujące rozmowy z Ryśkiem Leoszewskim ze Sklepu Z Ptasimi Piórami na temat wspólnej pracy w SDM. Dyskusji opartej o bar przysłuchuje się inny Rysiek – Żarowski, zawieruszony na imprezie pod szyldem kujawsko-pomorskiego zespołu Bez Idola.
18 października
Makatka szalona – kolejny wiersz Ziemianina staje się piosenką.
27 października
Przyjazd całej ferajny do Złocieńca. Kręcimy na video głupkowaty film militarny, bawiąc się przy tym w najlepsze. Przesłuchujemy też płytę Rainbow Way – Olivera Shanti, na której gra Wojtek –
pod stężony „Nektar Bogów” ze szkockiej gorzelni.
Listopad
Marzenia o wiośnie i powrocie do normalnego życia. Bez gehenny porannego wstawania, zaprawy, wart, służb, oddawania honorów i nużącej beznadziei zimowych poligonów.
12 listopada
Wojtek informuje mnie przez telefon o planach wyjazdu na koncerty z „Łysymi” (Bez Jacka) do ZSRR.
28 listopada
Z czułością unieśmiertelniam swoich Dziadków w piosence Wyglądają przez okno.
2 grudnia
Pasjonująca wyprawa do Koszalina w celu zaprezentowania obscenicznych – jak się okazało – prac plastycznych mego przełożonego na Przeglądzie Sztuki Nieprofesjonalnej. Dzieła te, tworzone niezwykłą techniką łączącą gazę higieniczną z gipsem, włosami identycznymi jak naturalne
oraz farbą olejną, dawały nader profesjonalny efekt przestrzenny. Zdawały się być żywcem wyjęte
z banku organów płciowych. Komisarz wystawy długo przyglądał mi się z uwagą – nim wyjaśniłem swoją rolę gońca – diagnozując obecność zboczeńca. Prac nie zakwalifikowano do konkursu, skazując mnie na konieczność dość kłopotliwej podróży powrotnej z obnażonymi genitaliami
pod pachą.
1987
1 stycznia
Przywitanie Nowego Roku w gliwickim klubie Program. Strzelanie z korkowców do celów ulotnych
i rozmytych w asyście klubowiczów oraz władz Politechniki Śląskiej.
13 lutego
Wizyta w Wojskowej Komendzie Uzupełnień (WKU) połączona z ożywioną dyskusją
na temat mojego wcielenia do armii po ukończeniu studiów. Wieczorem – koncert
pod tytułem Cieplej w Eskulapie, będący przeglądem aktywów poznańskiego środowiska akademickiego, w reżyserii Jerzego Moszkowicza. Wystąpili: Alicja Ciebielska, kabarety Ocipiec
i Super Trio, Grzegorz Tomczak i SDM.
14 lutego
Próby z radomską Grupą Pod Strzechą w Ośrodku Kultury Ochoty i w żoliborskim mieszkaniu Piotra Bakala przed nagraniami studyjnymi tej formacji, z którą podjąłem spontanicznie koleżeńską współpracę.
15 lutego
Sesja nagraniowa w studiu L-4 na Myśliwieckiej. Akompaniując „Strzeszankom” na gitarze, zaśpiewałem główną partię Piosenki z fotela.
16 lutego
Powrót do aktywności koncertowej macierzystego zespołu w łódzkich klubach środowiskowych
i studenckich.
17 lutego
Rejestracja w Studenckim Radiu ŻAK roboczych wersji nowych piosenek poszerzających repertuar grupy (Piosenka dla piosenki, Sanctus, Piosenka dla Juniora i jego gitary oraz Ona sobie tego nie życzy). Początki zbiorowej histerii towarzyszącej występom SDM w łódzkim Futuryście. Bisy trwające dłużej niż zasadniczy recital stają się naszym znakiem firmowym, dobrze wróżąc na przyszłość.
21 lutego
Kolejna nasiadówka z Grupą Pod Strzechą – tym razem w Radomiu. Doskonalenie utworów
z myślą o przeglądach i festiwalach.
24 lutego
Wyjazd Wojtka Czemplika z Pawłem Orkiszem w celach zarobkowych do Niemiec. Na dwa miesiące. Zapis w kapowniku:
Koledzy pojechali fiacikiem Wojtka. Zanim dotarli do granicy, auto popsuło się dwa razy.
Na przejściu celnik przyłożył im cło, potem zaś Orkisz wytłukł szybę łokciem. Oby odwrót mieli szczęśliwszy. Tego Ci Wojtuś życzę!
27 lutego
Wizyta w szpitalnej Poradni Alergologicznej na Szamarzewskiego w Poznaniu powodowana przekonaniem, że uczciwie wykonana spirometria wyreklamuje mnie z wojska. Dmuchnąłem
na ćwierć gwizdka w zaśliniony ustnik. Kategorii A1 nawet nie drgnęła powieka.
7 marca
Spragniony grania i śpiewania uczestniczę w jubileuszu turystycznego klubu Bra-De-Li
w Radomiu. Narodziny nieśmiałej – póki co – refleksji, by w związku z nieobecnością Czemplika
w kraju, radzić sobie samodzielnie.
13-15 marca
YAPA’87 w Łodzi. Obserwuję, koncertuję i bryluję towarzysko, wczuwając się maksymalnie
w rozliczne aspekty wspólnego bytowania.
16 marca
Wysiłki, by zacząć pisanie pracy magisterskiej, wydają się mało istotne w obliczu spraw wypełniających mą skołowaną głowę. Zapis chwili:
Pobyt na Yapie spotęgował moją tęsknotę za występami ze Starym Dobrym Małżeństwem. Nie realizuję się zbytnio w występach solowych czy gościnnych. Brakuje mi prób, nagrań i wspólnych poszukiwań. Odczuwam znużenie bezczynnością. Jałowym biegiem zdarzeń. Pustką. Pozostaje mi zatem
do odrobienia lekcja cierpliwości w oczekiwaniu na powrót Wojtka z saksów.
18 marca
Ze Studium Wojskowego płynie informacja o skierowaniu mnie do Szkoły Podchorążych Rezerwy (SPR) w Łodzi. Termin branki: 3 maja 1988 roku. Czas zaczyna się dramatycznie kurczyć.
21 marca
Pisanie magisterium o Aktywności kulturalnej studentów przybiera nieco na sile, porządkując mój plan zajęć na świetlaną przyszłość.
22 marca
Odwiedziny stolicy w celach naukowo-poznawczych. W swojej naiwności zbieram materiały
do rozdziału o fenomenie piosenki studenckiej. Z powodu braku dostępności jakichkolwiek źródeł pisanych na ten temat prowadzę przednaukowe rozmowy z klasykami gatunku, brnąc
w metodologiczne maliny, niewiarygodnie gęste. Pozbawiające wszelkich złudzeń o możliwości ziszczenia się powyższego marzenia.
30 marca
Gala kabaretowa Migiem w Kant przeprowadzona według pomysłu Jarka Janowskiego
w scenerii poznańskiej Auli Uniwersyteckiej. Zdecydowałem się zagrać rolę samotnego barda
z gitarą, proponującego chwilę zadumy w zadymie scenicznej minoderii oraz grubych sztubackich kawałów, bo już nie żartów.
3-5 kwietnia
Włóczęga’87 w Zielonej Górze. Funkcja wspólnego bytowania spotęgowana udziałem w jury konkursu piosenki.
8 kwietnia
Eksperymentalny, bo niepoprzedzony choćby jedną próbą występ z towarzyszeniem skrzypka – Grzesia Klechy podczas gliwickiej YAPY BIS.
9 kwietnia
Kolejna – tym razem – samodzielna próba sił przed rozśpiewanymi „Yapaczami”
w Kinoteatrze „X”.
28 kwietnia
Powrót Starego Dobrego Małżeństwa do życia i pracy.
1 maja
Stachuriada we Wrocławiu. W klubie Simplex wystąpili: Marek Gałązka, Jan Kondrak, Jacek Różański i SDM. Nowa świecka tradycja – gramy na końcu imprezy i honorowo gasimy światło.
3 maja
Dwa koncerty w sopockiej filii Teatru Wybrzeże, stanowiące próbę wyjścia ze „studenckiego getta”. Tak to się wtedy mawiało i taki też był zamysł Kazia Klimka – organizatora historycznego wydarzenia. Zespół spełnił oczekiwania teatralnej publiczności bez zarzutu. Jednakże poskramianie paraliżującej tremy w barze za rogiem (przed, po i w trakcie) w zgodzie z duchem Juvenaliów, obnażyło szczęśliwie rodowód grupy, manifestując zarazem mą wrodzoną awersję do wszelkich prób odgórnego narzucania jakichkolwiek zmian tożsamości.
8 maja
Kolejny pociąg, kolejne miasto, kolejna „galopująca” Stachuriada. Tym razem toruńska.
10 maja
Niekiedy podróże bolą. Bezprecedensowy w dziejach SDM przelot samolotem na liniach krajowych,
z Gdańska do Krakowa. Tuż po katastrofie statku IŁ-62M w Lesie Kabackim. Zanotowałem na gorąco:
Jemy śniadanie w barze mlecznym i taksówkami udajemy się na lotnisko. Samopoczucie każdego z nas wyznacza niepokój płynący z ulotnej perspektywy. Unoszeniu się w powietrzu towarzyszy silne napięcie i żałobna powaga, doskwierająca martwą ciszą. Mimo jęku silników kukuruźnika AN-24. Podróż odbywam z Sieradzanem. Przed nami Klimuszko przyklejony ciekawsko do okna. Wojtek z Olą
ze strachu śpią…
15 maja
Udział w koncercie Co się zmieniło? autorstwa Grzegorza Tomczaka podczas 23 Studenckiego Festiwalu Piosenki. Na scenę Rotundy wyszliśmy po Mirku Czyżykiewiczu. Skromny program skrojony z trzech utworów, napęczniał od entuzjazmu publiki do wymiaru bez mała recitalu. Euforia! Za sprawą Jana Mościckiego poznaję osobiście Adama Ziemianina.
22 maja
Gramy w Mistrzejowicach – nowohuckiej kolebce Solidarności – dzieląc scenę z Grupą
Pod Budą. Gości nas jak umie ksiądz Kazimierz Jancarz – legenda opozycji.
3-4 czerwca
Kolejna próba archiwizacji nowych pomysłów na piosenki w łódzkim radiowęźle. W ŻAK-u znajdujemy bezmiar życzliwości i gościnę na lata.
5 czerwca
Koncert w Wołominie (bez Oli) mimo zmęczenia wieńczy niezwykle udany sezon.
Lipiec / Sierpień
Lato każdy spędza po swojemu. Uczestniczę aktywnie w wakacyjnych przeglądach
i festiwalach piosenki (Danielka, Grochowice, FAMA), korzystając z pomocy zaprzyjaźnionych muzyków. Nienadzwyczajne wrażenia artystyczne rekompensuje mi w pełni wysokie stężenie rozrywki w poezji. Znak czasów.
2 sierpnia
Podczas Ogólnopolskiej Turystycznej Giełdy Piosenki Studenckiej w Szklarskiej Porębie (OTGPS) – od Sławka Figielskiego, zwanego „Pecolem” – przyjmuję przykrą, bo prawdziwą wiadomość
o tajemnym udziale Wojtka Czemplika w rocznym rejsie dookoła świata pod banderą szczecińskiego jachtu Sen kapitana Willego Kryski. Szok i niedowierzanie ustępują miejsca rozgoryczeniu wraz z nadejściem listu „z morza” od beztroskiego skrzypka, pod koniec wakacji. W obliczu zaistniałej sytuacji – świadomość rychłego wcielenia do wojska mobilizuje mnie do działania. Postanawiam ruszyć w Polskę bez zespołu. Akuszerem mojej koncertowej samodzielności zostaje Marek „Remik” Remiszewski – skuteczny menadżer i niezrównany kompan niejednego wagabundy późnego PRL-u.
5 września
Nad wyraz pozytywnie przyjęty sceniczny debiut solowy w koncercie nocnym kameralnego przeglądu na zamku w Świeciu nad Wisłą.
16 września
Falstart mej artystycznej kooperacji z „Remikiem” w postaci kuriozalnej wyprawy
do Laskowej Dolnej. Przemierzywszy Polskę wzdłuż i trochę wszerz, zaskakuję swym najściem kompletnie nieświadomych nagłej inwazji poezji organizatorów obozu adaptacyjnego krakowskiej Jagiellonki. Mą bezdomność i zagubienie przytuliły do swych empatycznych serduszek pierwszoroczne polonistki. Bóg zapłać.
30 września
Obrona pracy dyplomowej na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu, godna pióra Henryka Sienkiewicza. Augustyn Kordecki byłby ze mnie dumny.
21 października
Ciężka samotna przeprawa w wypełnionej po brzegi ludźmi Chatce Żaka. Zmanipulowany informacyjne Lublin przyjął mnie gwizdami, pożegnał zaś po dwóch godzinach owacjami
na stojąco. Warto żyć!
5 listopada
W gościnie u Kabaretu Potem. Pomroczne w swej zawstydzającej istocie, choć perfekcyjnie kompatybilne z tytułem wieczoru wystąpienie podczas Dziadowskiego Czwartku
w zielonogórskim klubie Park.
19 listopada
Anegdotyczne zdarzenie po koncercie w częstochowskim Rywalu. Niezidentyfikowany obiekt płci tożsamej o nieobecnym spojrzeniu, zeznał – w wypuszczonej mimowolnie myśli ulotnej – iż moja tak zwana twórczość liryczna zbawiennie wpływa na jego niezwykle bogate i nad wyraz udane życie erotyczne. Refleksję swą ujął bardziej dosadnie, przez co nieco skrótowo. Nigdy wcześniej ani też później, nikt tak oryginalnie nie zrecenzował mych pieśni i piosenek.
26 listopada
Zaskakujący powrót Czemplika do kraju. Jakby nigdy nic. Równie enigmatyczny jak wyjazd.
28 listopada
Napisałem muzykę do Modlitwy o śmiech. Ku pokrzepieniu.
2 grudnia
Uciążliwa wyprawa do Lublina na Bakcynalia’87 z mocnym postanowieniem powrotu
do pracy zespołowej. Odpuszczam Wojtkowi i żegnam się z występami w pojedynkę.
6 stycznia
Przygotowania w składzie poszerzonym o drugie skrzypce i wiolonczelę do eksperymentalnego występu w Lublinie.
11 stycznia
Epidemia Piosenki Turystycznej BAKCYNALIA 85 w Lublinie. Występ na KUL-u i w Chatce Żaka. Koncepcja szczytu wiolinistycznego, zaproponowana przez Marka Czerniawskiego – pragnącego
w ten sposób odzyskać miejsce w zespole – umarła szybciej niż nadzieja, że można pożenić ogień
z wodą. Najadłem się sporej porcji niezasłużonego wstydu, przeżywając na scenie nieporozumienie artystyczne odebrane – na szczęście – przez łaskawą publiczność jako sztubacki żart. Po raz pierwszy intuicja zawiodła mnie z kretesem, a zmysł krytyczny przysnął. Odrzucenie – za radą Piotra Bakala – propozycji rozkładówki w opiniotwórczym, ale reżimowym tygodniku „Razem”.
12 stycznia
Wieczór kolęd i pastorałek w lubelskim klubie Kazik, uświetniony skandalem wywołanym przez Karola Płudowskiego – barda, ekscentryka i filozofa, który założywszy damskie figi na głowę przed planowanym wykonaniem tradycyjnej kolędy Bóg się rodzi, stwierdził że jeżeli Bóg jest wszędzie,
to może być i w majtkach jego żony. Po czym ryknął bezceremonialnie na cały regulator fragment hipisowskiej Whisky z repertuaru grupy Dżem. Popis Karola nie potrwał długo, gdyż powalił go skutecznie umożliwiając – dosłowny i metaforyczny – powrót na ziemię celny prawy sierpowy wniebowziętego dotąd Pawła Orkisza – gospodarza tej duchowej uczty. Wcześniej, spotkanie
z Januszem Kuklińskim w jego Poetyckim Zakładzie Ogrodniczym oraz rozmowy o wadach i zaletach powszechnej Stachuromanii.
28 lutego
Nieudana próba utrwalenia materiału na debiutancka kasetę Starego Dobrego Małżeństwa, podczas koncertu w gliwickim Programie. Klubowicze – reagujący dotychczas żywiołowo i spontanicznie
na propozycje zespołu – usztywnili się bardzo na wieść o rejestracji wydarzenia, nas zaś ta świadomość dosłownie sparaliżowała. Efekt łatwy do przewidzenia. Klapa!
1 marca
Zapis w moim kapowniku:
1.III. Przyjechałem z Gliwic do Radomia pociągiem o piątej rano. Zjadłem bigos, wypiłem herbatkę
i siedzę teraz w dworcowej poczekalni. Jest dziesięć po szóstej. Będę tak siedział do ósmej, ósmej trzydzieści, aż się rozwidni. Wtedy pójdę w miasto. I to jest wspaniała perspektywa! Tymczasem jednak krew mnie zalewa. Na dworcu panuje chłód, ziąb potworny. Cały jestem zdrętwiały z zimna. Od czasu do czasu pokasłuję.
Na dworze już widno…
7 marca
Odsłuchiwanie i analiza nagrań z Gliwic w szczecińskim Akademickim Radiu Pomorze – potencjalnym wydawcy naszego debiutu fonograficznego. Decyzja o powtórnym podejściu do zapisu chwili w warunkach studia.
14 – 16 marca
YAPA 86. Publiczne objawienie twórczości oraz postaci grupy Rozwód, zespołowego projektu Oli Kiełb realizującej z przyjaciółmi w pełni autonomiczną wizję i autorską wersję muzykowania. Ten specyficzny bliźniaczy odprysk artystyczny, okazał się efemerydą kończąc swój obiecujący żywot wraz ze wzrostem popytu na występy Starego Dobrego Małżeństwa.
4 – 6 kwietnia
Sesje nagraniowe w ARP Pomorze. Ta skromna szczecińska manufaktura jako pierwsza podjęła ryzyko publikacji moich utworów na kasecie „Piosenki Stachury”, spełniając marzenie zespołu
oraz zaspakajając żywotne potrzeby pierwszych fanów.
26 kwietnia
Przegląd Piosenki Miłosnej i Erotycznej BLYRWA I AMORY 86 w poznańskim Eskulapie. Brak spodziewanego sukcesu w konkursie osłodzony zakulisowymi atrakcjami natury towarzyskiej. Wydarzenie jednorazowe, którego pomysłodawcą był Wojtek Czemplik.
30 kwietnia
Wieść o awarii elektrowni w Czarnobylu spada na nas jak grom z pogodnego nieba Katowic. Łykanie płynów – w tym płynu Lugola – i beztroska zabawa na świeżym śląskim powietrzu.
6 – 18 maja
XXII SFP w Krakowie. Kolejne wyróżnienie konkursowe – tym razem honorowe, czyli dostęp do estrady w Hali Wisły. Występ tam i odbiór burzliwych owacji od publiczności kontestującej głośno
i otwarcie nietrafność wyborów nieomylnych jurorów. Bisujemy w nieskończoność. Pijany ze szczęścia próbuję konferansjerzyć.
19 maja
Piszę Makatkę z aniołem.
23 maja
Pożegnanie Sławka Ploty z występami w zespole po koncercie w Szczawnie Zdroju. Wypijamy
z Wojtkiem cały alkohol zakupiony na odchodne przez trzeźwego beneficjenta, w intencji jego dezercji podyktowanej około-matrymonialnym amokiem.
Lipiec
FAMA 86. Udział w przekombinowanym koncercie „Niech pada śnieg” w amfiteatrze, według dosyć chaotycznego pomysłu Wojciecha Wiśniewskiego – pieśniarza związanego z warszawskim Zespołem Reprezentacyjnym – człowieka przesympatycznego, acz pozbawionego szczegółowej wizji wydarzenia . Angaż Grzesia Sieradzana do naszej rozbrykanej kompanii.
2 sierpnia
Dobrze odebrany występ indywidualny w charakterze gościa Ogólnopolskiej Giełdy Piosenki Turystycznej w Szklarskiej Porębie oraz Grand Prix imprezy zdobyte z radomsko-warszawską formacją Brat Eli. Na mój wkład w sukces tego projektu złożyły się: entuzjazm towarzyski, ciekawość poznawcza, kunszt ogniskowego szamana gitary oraz autorstwo zwrotki utworu Poemat, stanowiącego połowę dorobku super grupy.
17-19 października
Poemat uhonorowany tytułem Rajdowej Piosenki Roku podczas Bazuny ’86 w Człuchowie.
Listopad
Chaotyczne i niepotrzebne (na daną chwilę) próby znalezienia i zatrudnienia bardziej wszechstronnego i sprawnego technicznie gitarzysty od Sieradzana.
8 – 12 grudnia
Pierwsze profesjonalne nagrania w poznańskim Studiu Giełda przy Marcinkowskiego, na zlecenie Rozgłośni Harcerskiej. Mocodawcą i sprawcą tego historycznego wydarzenia był Paweł Szeromski – wielki pasjonat i archiwista ballady. Przyjaciel zespołu. Ucząc się wielośladowej techniki zapisu dźwięku, rejestrujemy podkłady instrumentalne wraz z wokalami, nakładając na to bas, „drugie” skrzypce i chórki. Towarzyszą tym zabiegom burzliwe dyskusje na pograniczu artystycznych scysji. Nad całością czuwa i zgrabnie miksuje Piotr Kubacki – człowiek o podobnej wrażliwości co my,
tyle że spokojny jak ocean. Jak przedświt…
8 stycznia
Debiut koncertowy kwintetu Stare Dobre Małżeństwo u Chrystusowców (seminarium w Poznaniu) na Ostrowie Tumskim w składzie: Alina Karolewicz, Ola Kiełb, Marek Czerniawski, Krzysztof Myszkowski i Sławomir Plota. Próby miewaliśmy w klubie Nurt w poniedziałki (18.00 – 20.00)
z instruktorem muzyki – Mariuszem Matuszewskim.
19 lutego
Happeningowy koncert grupy HLEV w Bratniaku zwieńczony dewastacją sali oraz koniecznością gruntownego remontu klubu. Pełen sukces!
4 – 17 marca
YAPA 85 w Łodzi. Przesłuchania wstępne, konkurs i koncert laureatów. Pierwsza nagroda dla zespołu i nagroda indywidualna dla Oli Kiełb za Piosenkę dla Żanety i Cezarego. Utwór Opadły mgły, wstaje nowy dzień zarejestrowany podczas przesłuchań trafia – nie wiedzieć czemu i jak – na antenę radiowej Trójki, gdzie grany jest kilka razy dziennie. Kwalifikacja grupy do Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie.
28 – 30 marca
Przegląd WŁÓCZĘGA 85 w Zielonej Górze. Ponowny tryumf konkursowy zespołu i solowa nagroda dla Oli. Początki dyktatorskich zapędów oraz ekscentrycznych zachowań Czerniawskiego. Powrót
z imprezy w podgrupach, powodowany źle rozumianą definicją solidarności i towarzyskiej lojalności.
31 marca
Eliminacje do festiwalu w Krakowie. Obradom komisji przewodzi Wojciech Belon – moje ostatnie
z nim spotkanie i rozmowa. Uszczypliwości Grzegorza Tomczaka dotyczące zbyt „czystej” – jego zdaniem – interpretacji utworów, podczas wykonania których winna lać się żółć, krew, pot i łzy. Trudno nie przyznać Grześkowi odrobiny racji po latach. Murem stanął za mną Belon, temperując mentorskie zapędy poznańskiego barda. Nad wyraz skutecznie. W ostrych żołnierskich słowach. Zakwalifikowali się: Ola Kiełb i Krzysztof Myszkowski, a uznanie zyskał skrzypek towarzyszący Myszkowskiemu – Marek Czerniawski.
24 kwietnia
YAPA BIS 85 w Gliwicach. Nagroda imienia Jacka Stefańskiego dla Starego Dobrego Małżeństwa przyznana w głosowaniu publiczności klubu Program. Nagroda główna i jedyna. Oficjalnym menadżerem zostaje Kazimierz Klimek, a Alina Karolewicz odchodzi z zespołu ze względów artystycznych.
3 maja
Śmierć Wojtka Belona. Szokującą wiadomość przekazuje mi Klimek w formie zapisu na świstku papieru pozostawionym w portierni akademika.
11 – 12 maja
BAZUNA 85 we Wdzydzach Kiszewskich. Jedną z Rajdowych Piosenek Roku 1985 zostaje utwór Opadły mgły, wstaje nowy dzień. Czerniawski ponownie spina nas do galopu, obligując tym razem wszystkich do powrotu przed końcem przeglądu. Wbrew naszej woli.
16 maja
Preludium XXI Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie: koncert w Rotundzie – „W górach jest wszystko co kocham”. Owacyjne przyjęcie zespołu przez festiwalową publiczność skłania Janusza Deblessema do stwierdzenia, że praktycznie nie musimy już ścigać się w konkursie.
17 maja
Konkurs zapamiętałem jako przeżycie traumatyczne w najwyższym stopniu. Utrata wiary w czystość reguł gry.
18 maja
Koncert laureatów w hali Wisły. Nieoczekiwane wyróżnienie. Wieść o tym dotarła do nas
po pierwszej galówce, zaskakując w trakcie opijania porażki „na mieście”. Udało się dzięki temu wziąć udział w drugim koncercie i odebrać niezwykły deputat słodyczy w formie szczerego aplauzu licznie zgromadzonej publiczności.
19 maja
Nagranie na żywo w TVP Kraków.
5– 6 lipca
STACHURIADA 85 w Grochowicach. W związku z wyjazdem Sławka Ploty na zarobek do Niemiec Zachodnich, pojechałem jedynie z Olą, żywiąc nadzieję na odnalezienie ducha Stachury pośród drzew szumiących jeszcze kwestiami wyjętymi żywcem z Siekierezady. Przeliczyłem się. Impreza skomercjalizowała się szybciej, niż można było przypuszczać, przybierając prozaiczną postać innych letnich spędów w plenerze.
15 lipca
FAMA 85 w Świnoujściu. Koncert dla Belona już bez Belona, za to z udziałem Mikołaja Korzistki ratującego nas swoją obecnością na scenie po burzliwej scysji z Czerniawskim, oszołomionym możliwością niczym nieskrępowanego zarabiania pieniędzy. W koncercie głównym gramy stojąc odwróceni do siebie plecami. Żegnamy się z Markiem. Bez żalu.
3 sierpnia
Akcja kaperowania Wojtka Czemplika do zespołu, przeprowadzona przy udziale Fryderyka Karzełka z gliwickiego Programu.
16 sierpnia – 15 września
Przelot do Hawany z Olą – III Brygada Polska imienia Karola Roloffa Miałowskiego – i pobyt na Kubie przez miesiąc (tam popisy w duecie). Egzotyczna nagroda za zasługi dla kultury studenckiej.
16 października
Koncert w poznańskim Eskulapie, po raz pierwszy z Wojtkiem Czemplikiem w składzie.
6 listopada
Próbne nagrania piosenek w klubie Trops realizuje Grzegorz Rzechówka – etatowy akustyk.
14 listopada
Recital na Festiwalu Pieśni Leonarda Cohena w Krakowie. Opanowuję atak histerycznej tremy w Rotundzie, dzięki serdecznemu wsparciu braci Stefańskich – odtąd najwierniejszych przyjaciół
i towarzyszy objazdowej niedoli.
21 – 22 listopada
WIELKI REPLAY 85 w Gliwicach. Tym razem klubowicze Programu wyróżnili zespół nagrodą imienia Tomka Opoki – swoistym laurem dla zwycięzców wszystkich liczących się festiwali i przeglądów
w 1985 roku. Sukces spektakularny, bo odniesiony z woli i przy aprobacie studenckiej braci.
Grudzień
Rejestracja środowiskowych kolęd i pastorałek w Warszawie, na użytek audycji „Turystykon” – autorstwa Piotra Bakala i Pawła Szeromskiego – nadawanej cyklicznie przez Rozgłośnię Harcerską. Udział wzięli: Agata Budzyńska, Małgorzata Emiliańczyk, Grupa Bra-De-Li, Wojciech Czemplik, Krzysztof Myszkowski, Paweł Orkisz i Grzegorz Sieradzan.
9 stycznia
Pierwszy wyjazd artystyczny poza Poznań, do Słupska. Wespół z Andrzejem i Jasiem Hyjkiem
na zaproszenie Jarka Jeki – kierownika klubu Prosektorium.
10 stycznia
Koncert w Prosektorium. Rozgrzewamy publiczność przed okazaniem – nomen omen – zwłok mocno niedysponowanego Jana Wołka, wątpliwej atrakcji wieczoru.
1 kwietnia
Środowiskowa Giełda Piosenki w poznańskim klubie Nurt. Formalny debiut formacji o nazwie Stare Dobre Małżeństwo. Poznaję Wojciecha Belona. Negocjujemy warunki udziału zespołu (nie solisty)
w głównym koncercie FAMY 84 zatytułowanym „Święto”.
30 kwietnia
Zakup wymarzonej gitary – Musimy M 5 – przemyconej z NRD.
7 maja
Dwa koncerty efemerydy Cici Baden Band w poznańskim Ciciborze, ze mną w roli wokalisty.
22 i 24 maja
Wspólne występy z Jerzym „Juniorem” Stachurą – bratankiem Steda – i Markiem Gałązką
w poznańskich klubach (Pod Lipami i w Tropsie). Owacje i gorące prośby o bisy od emerytów, rencistów i studentów.
1 lipca
Stachuriada w Grochowicach. Występ w strażackiej remizie. Zbiorowy nocleg pokotem w szkolnej świetlicy. Poznaję Janusza Kuklińskiego, Marka Zgaińskiego, Wojtka Kozłowskiego oraz pomniejszych, acz sympatyczniejszych wyznawców Stachurowej mitologii.
8 lipca
Wyjazd do Świnoujścia na Festiwal Artystyczny Młodzieży Akademickiej (FAMA). Belon odbiera nas z promu i osobiście kwateruje w domu wczasowym Wisus 1 (pokój 13) wraz z Olą Kiełb oraz SOS Trio (Cezary Krajewski, Piotr Soszyński, Andrzej Wyrzykowski). Zajęcia integracyjne.
11 lipca
Minirecital w muszli koncertowej przy deptaku. Pierwszy wywiad udzielony Jackowi Mikołajczykowi ze Studenckiego Radia ŻAK w Łodzi.
12 lipca
Koncert „Święto” w reżyserii Wojciecha Belona – wydarzenie FAMY 84. Podążając za radą reżysera, wykonujemy piosenkę Jak, chociaż pierwotny wybór padł na bardziej patetyczną i pacyfistyczną
w wymowie Pieśń na wyjście. Gramy na początku gali, co zaoszczędza mi dodatkowego stresu. Nocna impreza do świtu – owoc pokoncertowej euforii i funkcji wspólnego bytowania.
13 lipca
Pierwsze zarobione na scenie pieniądze i powrót do domu.
19 lipca
List od Janusza Kuklińskiego – przyjaciela Steda – z zaproszeniem na mszę w intencji 5 rocznicy śmierci poety.
13 października
Sklejanie sygnalnej partii sztrajfów (afiszów informacyjnych) zespołu Stare Dobre Małżeństwo wydrukowanych staraniem Kazimierza Klimka – środowiskowego działacza kultury, słynącego
z życzliwości.
30 października
Zdobywamy główną nagrodę, czyli 10 tysięcy złotych w konkursie „Śpiewać każdy może” – cyklicznej imprezy organizowanej przez poznański Nurt. Pierwszy sukces połączonych sił z Olą Kiełb. Demokratyczny podział łupu daje początek bezprecedensowej zasadzie równego dzielenia się zarobkami, przy nierzadko nierównym wkładzie pracy oraz odpowiedzialności za sprawy i losy zespołu.
14 listopada
HLEV zaistniał na gorączkowej próbie podlanej obficie najtańszym winem w Ciciborze. Dyskusje
po świt i alkohol okazały się głównymi atrybutami tej happeningowej formacji od zarania
do samolikwidacji.
20 listopada
Narodziny Hlevi Metalu wraz z powstaniem pierwszego Fan Klubu oraz pojawienia się logotypu grupy.
12 grudnia
Missa Pagana na żywo w klubie Sęk. Siedem osób obecnych na scenie: Ola, Alina Karolewicz, Andrzej, Marek Czerniawski, Jasiu Hyjek, Sławek Plota i ja. Brak szczególnej atmosfery, powodowany tremą
i formalnym chaosem. Mimo to, ów personalny eksperyment przerodził się w doniosły fakt historyczny, inicjując zalążek muzycznego kwintetu (a docelowo pierwszego klasycznego kwartetu).
15 grudnia
Ostatni występ Starego Dobrego Małżeństwa w formie duetu na koncercie w legnickim Empiku. Nieobecnego Andrzeja Sidorowicza zastąpił Sławek Plota, stając się podstawowym filarem nowego – rozszerzonego – składu zespołu.
12 grudnia
Publiczny debiut sceniczny duetu Krzysztof Myszkowski / Andrzej Sidorowicz w salce telewizyjnej Domu Studenckiego numer 5 Politechniki Poznańskiej przy ulicy Świętego Rocha. Wtedy to,
w trakcie wstępnej zapowiedzi konferansjer – Jan Hyjek – użył określenia „stare dobre małżeństwo”
w odniesieniu do przyjacielskiej relacji oraz wieloletniej zażyłości członków rodzącego się zespołu. Pretekstem do organizacji koncertu okazał się oryginalny repertuar recitalu, na który złożyły się następujące kompozycje mego autorstwa ze słowami Edwarda Stachury: Przebyłem noc właśnie, Piosenka dla robotnika rannej zmiany, Jak, Piosenka dla zapowietrzonego, Piosenka dla piosenki, Kompozycja, Człowiek człowiekowi, Ach kiedy znowu ruszą dla mnie dni, Dolina w długich cieniach, Sanctus, Gloria i Biała Lokomotywa.